Fotografowanie 2-latków to zawsze nie lada wyzwanie - wszędzie ich pełno i mają już własne zdanie i zazwyczaj ostatnia rzecz na jaką mają ochotę to pozowanie do zdjęć. Z Amelką przeszliśmy od zdecydowanego "ja nie chcę!" na początku do tulasków na pożegnanie i obietnic, że Amelia wpadnie do cioci na kawkę (Inkę, rzecz jasna :)). To właśnie urok i zaleta sesji lifestyle w domu - odwiedzam maluchy w ich królestwie, gdzie czują się swobodnie i po chwili zabawy wszystkie strachy idą w kąt, a ciocia jest obdarowywana pięknymi uśmiechami nr 5 :)
Zobaczcie sami! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz